Tego, co dzieje się w szkole każdego dnia, można się spodziewać: lekcje, przerwy, obiad, zadania domowe, jakiś sprawdzian, bieganina na korytarzach, słowne przepychanki, śmiech, czasem smutek. Ale tego, co można odkryć nocą, nie można przewidzieć...
8 lutego w godzinach wieczornych szkoła otwarła swoje podwoje, by przyjąć wszystkich chętnych na nocowanie. Zebrała się spora gromadka – głównie czwartoklasistów. Wiadomo, wyrwać się z domu na noc, to spora frajda. Na początku dzieciaki rozlokowały się na małej sali gimnastycznej, gdzie już wcześniej znalazły się materace. Kto pierwszy, ten lepszy! – W myśl tej zasady dzieciaki zajmowały miejsca od tych najatrakcyjniejszych (pod oknami, z dala od wejścia) – po ostatnie – tuż przy drzwiach.
Oczywiście w doborowym sąsiedztwie – wśród przyjaciół albo chociaż rówieśników z klasy. Nie obyło się bez bitwy na poduszki: okrzyków zwycięstwa lub chwilowej przewagi, gmatwaniny, harmideru i bezładu – ale przecież o to chodziło! To noc wolności!
Kolejne atrakcje to gry planszowe i ruchowe, nieodłączny ping pong oraz wyścigi po szkole. Te ostatnie wiązały się głównie z zaglądaniem w mroczne kąty, gdzie wśród ciemności czaił się... strach, który jak wiadomo – ma wielkie oczy. Stąd krzyki, ucieczka i ponowne próby pokonania swoich lęków, niepewności, a także przerażających opowieści kolegów. Oczywiście to nie na serio, w ciemnościach wyobraźnia podsuwa wiele obrazów, a każdy najlżejszy szmer czy ruch urasta do granic możliwości. Dlatego ta część ,,programu” szybko została zażegnana, a chaos opanowany. Emocje opadły wraz ze zjedzonymi pączkami i pizzą. Do atrakcji zaliczyły się również wyświetlane na dużym ekranie bajki, które obejrzeć można było przy dźwiękach chrupania świeżutkiego popcornu. Młodzież (ósmoklasiści) z pobłażaniem w oku przyglądała się tym wyczynom młodszych rozrabiaków, ze spokojem siedziała sobie w swoim gronie i ... grała w karty. Nocne pogaduszki rozlegały się jeszcze tuż przed świtem.
Jak co dzień najtrudniej było wstać. Niektórzy zdołali otworzyć oczy dopiero wówczas, gdy rodzice z niecierpliwością przestępowali już z nogi na nogę przed drzwiami szkoły. Pewnie bali się o swoje pociechy, bo przecież dla niektórych to było pierwsze rozstanie! Cóż, to nieodłączny element życia – zawsze musi być pierwszy raz, a zdecydowanie lepiej, kiedy odbywa się to pod okiem dorosłych, znanych dzieciom wychowawców. Koniecznie trzeba to powtórzyć, by szkoła stała się także miejscem owianym tajemnicą, mrokiem i zabawą, o której wspomnienia przetrwają całe lata. Nocowanie w szkole – to jest TO...
Dziękujemy pani dyrektor za tę przygodę...